O tym, że kiszonki są wyjątkowo zdrowe, mówi każdy dietetyk, ale w naszej kuchni ograniczają się one wyłącznie do ogórków i kapusty. Nasi wschodni sąsiedzi kiszą prawie wszystkie warzywa i owoce. Sama w ubiegłym roku sprawdzałam smak kiszonej marchwi i kalarepy. W planach mam kilka następnych warzyw, ale poczekam, aż będzie na nie sezon. Zima nie wyklucza jednak eksperymentów, więc sięgnęłam po kapustę pekińską. Miłośnicy kuchni azjatyckich spotkali się z pewnością już z kimchi, które ogłoszono jako jedną z pięciu najzdrowszych potraw świata. Jakie są pozostałe nie wiem, ale ta mi bardzo pasuje, choć zdaję sobie sprawę, że nie każdy polubi jej ostrość.
kimchi
- 1 kg kapusty pekińskiej,
- 2 duże pęczki szczypiorku,
- 1 mała cebula,
- 1 małe jabłko,
- 1 marchew,
- 2 cm kawałek imbiru,
- 2 ząbki czosnku,
- 2 łyżki chili lub koreańskiej papryki gochugaru,
- 1/4 szklanki soli,
- 6 szklanek wody
opcjonalnie:
- 2 posiekane kapelusze borowików,
- 1 szklanka startej białej rzodkwi
Kapustę pokrój w 2 cm kostkę. Sól rozpuść w wodzie i zalej nią kapustę. Chwilę ją pougniataj. Obciąż z wierzchu, żeby nie wystawała ponad powierzchnię płynu i odstaw na kilka godzin, optymalnie 8. Z jabłka usuń pestki, imbir obierz i razem z cebulą, czosnkiem i chili zmiksuj. Kapustę osącz, ale płynu nie wylewaj. Dodaj pokrojoną w zapałki marchew i pokrojony szczypior. Dokładnie wymieszaj ze zmiksowaną pastą i 0,5 szklanki solanki, w której była kapusta. Przełóż do 1,5 l szklanego słoja, ubij. Zakręć słój i odstaw na 2 dni w temperaturze pokojowej. Po tym czasie kapusta jest już gotowa do jedzenia. Można ją przełożyć do mniejszych słoików i trzymać w lodówce.