wczoraj na dobranoc czytałam sobie wstępy do przepisów w książce „nigella gryzie”. pojawił się temat zabaw z dziećmi w deszczowe dni. w śnieżne popołudnia pomysł zabawy w kuchni też się sprawdza doskonale. zwłaszcza, gdy się miesza, dosypuje, waży, miętosi i nie jest potrzebna nadmierna precyzja przy nadawaniu kształtu.
w słoiku jest zakwas
pojawia się kwestia wielkości garści rodzynek. w końcu w misce lądują dwie garście. ale i tak po odcięciu kawałka chleba nie ma śladu po rodzynkach…
chleb żytni na zakwasie z rodzynkami
3/4 szkl. zakwasu żytniego, 0,5 kg mąki żytniej typ 720, 1,5 szkl. letniej wody, 1,5 łyżki soli, garść rodzynek, olej i otręby owsiane do posypania foremki do pieczenia, odrobina mąki żytniej do posypania chleba.
wszystkie składniki prócz rodzynek mieszamy. dorzucamy rodzynki i mieszamy ponownie, do uzyskania dość lepkiej, ale gładkiej konsystencji. przykrywamy ścierką i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 3 godziny. pod koniec wyrastania moczymy przez 30 min. rzymski garnek, który po wytarciu smarujemy olejem i posypujemy otrębami. wyrośnięte ciasto przekładamy do niego i odstawiamy na ok. 1,5 godziny przykryty ponownie ścierką. po tym czasie wstawiamy naczynie z chlebem do zimnego piekarnika, nastawiamy 230 st. C., gdy osiągnie tę temperaturę zmniejszamy do 200. pieczemy około 40-50 minut.