zasadniczo nie smażę ani dżemów, ani konfitur, ani powideł, bo to robią moi rodzice. a u nas szybciej schodzą grzybki w occie niż słodkie przetwory owocowe. ale że od każdej reguły jest odstępstwo, bo gdy nagle w pracy zostałam obdarowana wiaderkiem renklod, to nie wiem czemu nie przyszło mi do głowy nic z nich innego, jak akurat powidła.
waniliowe powidła z renklod
-
1,5 kg renklod,
-
0,5 kg cukru,
-
sok z jednej cytryny,
- 1-2 laski wanilii
umyte renklody wydrylować i pokroić na mniejsze kawałki. w rondlu lub garnku, w którym będziemy smażyć, wymieszać z cukrem i sokiem z cytryny. odstawić na minimum godzinę, by trochę puściły sok. z przekrojonych wzdłuż lasek wanilii wyskrobać miąższ i wraz z opróżnioną już laską włożyć do śliwek. śliwki zagotować, następnie zmniejszyć ogień i gotować 30 minut dość często mieszając, żeby się nie przypaliły. zdjąć z ognia i odstawić do następnego dnia. czynność powtórzyć jeszcze raz. po trzykrotnym gotowaniu objętość powinna zmniejszyć się o 1/3. wyjąć laski wanilii i gorące powidła przełożyć do słoików. nie pasteryzować, szczelnie zakręcone odwrócić do góry dnem i pozostawić do ostudzenia.