Śledząc dyskusje na różnych forach ogrodniczych mam wrażenie, że pierwszą myślą każdego gospodarza skrawka ziemi jest: założyć trawnik! I ma wyglądać, jak angielski, tyle że bez ciężkiej pracy ogrodnika. Konieczność częstego koszenia, nawadniania, nawożenia, wertykulacji, aeracji, przystrzygania krawędzi, dość szybko zniechęca do tych zabiegów, co daje w efekcie smętny widok. Dlatego przedstawię 8 powodów by rzadziej kosić trawnik, jeśli nawet nie zrezygnować z niego, dzięki czemu, my nie będziemy się przepracowywać, a nasze otoczenie na tym zyskała.
Wydaje mi się, że argumenty oszczędności czasu i pieniędzy, w zabieganym świecie, powinny przemawiać najbardziej, ale zwiększa się świadomość ekologiczna, więc i ten czynnik biorę pod uwagę, zwłaszcza, że ekonomia i ekologia coraz częściej się łączą.
1. Oszczędność czasu
Lubisz wyskoczyć na weekend za miasto lub w tygodniu pracujesz do 18. Serio myślisz, że będzie Ci się chciało jeszcze co tydzień z kosiarką popylać? Jak chcesz mieć ten angielski trawnik, to niestety wiąże się odpowiednią wysokością. Do tego dochodzi również podlewanie w sezonie letnim. W wersji “ekonomicznej” Ty chodzisz z kosiarką i Ty stoisz ze szlauchem. W wersji “luksusowej” kupujesz robota koszącego i instalujesz system nawadniający trawniki, wszystkim sterują programatory i twoja obecność w ogrodzie jest tak naprawdę wyznaczana przez nie. Nie kosisz – nie martwisz się tematem, przyroda sama reguluje tempo rozwoju. Im rzadziej kosisz, tym więcej pracy wykona za Ciebie natura.
2. Oszczędność wody
Rosnąca trawa potrzebuje wody. Im jest niżej ścinana, tym więcej, bo krótkie źdźbła nie osłaniają ziemi i nie zapobiegają parowaniu z podłoża. Nie podlejesz jej – masz suche placki, więc ją podlewasz, a ona szybciej rośnie. I znowu musisz ją skosić i wpadasz w błędne koło. Wiem, że świadomość tego, że w Polsce coraz częściej brakuje wody, nie jest zbyt wielka, ale rachunek za wodę po sezonie może być dość przykrą niespodzianką.
Jest wiele roślin, które magazynują wodę w swoich korzeniach – choćby koniczyna. Więc jeśli już koniecznie musimy mieć trawnik, to zadbajmy, by ta roślina się na nim znalazła – zapobiegnie wysuszeniu gruntu i drenażu portfela.
3. Stworzenie stołówki dla zapylaczy i nie tylko
Z pewnością już słyszeliście, że 80% naszej żywności powstaje dzięki pracy zapylaczy. Słyszeliście też, że pszczoły giną i trzeba im pomagać. Wieszacie więc domki dla murarek i robicie poidełka. Tylko ja się pytam – co murarka ma w twoim ogrodzie do jedzenia? Taka pszczoła to nawet i ze 3 km przeleci, żeby coś dobrego znaleźć. A murarka jest dobra na krótkich dystansach – tak do 150 metrów. Jak postawicie polecaną przez “specjalistów” wodę z cukrem, to szybko znajdą wam się zainteresowane nią osy. Dużo łatwiej pozostawić kwitnącą łąkę, na której dowolny owad znajdzie to, co go będzie interesować.
Zaraz ktoś może stwierdzić, że dla jednego owada nie będzie łąki robił z trawnika. Wielkimi amatorami nektaru są również motyle lub furczaki gołąbki nazywane polskimi kolibrami – kto nie chciałby takich gości?! Kiedy już rośliny przestaną nektar produkować i przejdą do produkcji nasion, to skorzystają z nich ptaki. I to nawet zimą. A zanim do tej zimy dojdzie, to mnogość wylęgających się tam owadów zapewni ptakom zapas białka.
4. Stworzenie schronienia dla zwierząt
Faktem jest, że na roślinach żyją różne owady. Jedne wybierają je do złożenia jaj. Inne, dlatego że to bardzo bliskie źródło pożywienia. W tym roku zaobserwowałam, że niektóre zwabiły na siebie mszyce. Dzięki czemu rośliny ozdobne na rabatach mogły się lepiej rozwijać. A te, które nie mają takich cech mogą także się przysłużyć. Puch z nasion i źdźbła są materiałem budulcowym tak dla ssaków, jak i dla ptaków. Również owady potrafią wykorzystać rośliny do budowy swoich gniazd – taka murarka makowa korzysta z płatków maku, a gdy go nie ma, to z chabra, dziurawca lub powoju, do wyścielenia otworu w ziemi, gdzie gromadzi zapasy i złoży jajeczko.
5. Zmniejszenie zużycia paliw kopalnych
Ponoć w Polsce rocznie na koszenie trawników zużywamy ok. 37 mln litrów paliwa. Tak, mieszanka wlewana do kosiarki to pochodna ropy. Niestety kosiarka elektryczna ładowana z sieci energetycznej również te paliwa kopalne wykorzystuje, gdyż mimo coraz popularniejszego widoku wiatraków, to elektrownie głównie produkują prąd z węgla. Nie ma co się łudzić, że kosząc trawę nie mamy wpływu na zasoby naturalne. Co więcej, kosiarka spalinowa produkuje, jak sama nazwa mówi, spaliny. Czyli zatruwamy sobie środowisko, w którym żyjemy. W takiej sytuacji opcje są przynajmniej dwie: zaprzestajemy koszenia w ogóle, zaprzestajemy koszenia kosiarkami. A w ich miejsce mamy znowu dwie opcje: zaczynamy być hodowcami zwierząt, np. kóz, owiec, czy gęsi lub wracamy do oldskulowego narzędzia typu kosa.
6. Wsparcie lokalnego ekosystemu
Współczesne osiedla często powstają w miejscach poprzemysłowych lub zdegradowanych. Łąki wokół nich to sposób na rewitalizację tych obszarów. Pozwolenie na wzrost rodzimych roślin zamiast regularnego koszenia ich pomaga lokalnemu ekosystemowi rozwijać się tak, jak powinien, zamiast zakłócać naturalny porządek. Tworząc kwietne łąki wspieramy bioróżnorodność, a także zapewniamy wsparcie dla owadów pełniących rolę zapylaczy.
Na wsiach, z kolei, zachowanie i tworzenie łąk wpływa korzystnie na zwiększenie jakości i ilości plonów. Ich zakładanie jest polecane na obszarach sadowniczych i ogrodniczych oraz w okolicach pasiek.
7. Rozwiązanie problemów ogrodniczych
“Jaka trawa na piaski/w cieniu?”, “jaką warstwę ziemi nawieźć pod trawnik?”, “na moim trawniku stoi woda po deszczu” – to jedne z częstszych problemów, które pojawiają się już na samym początku przygody z trawnikiem. Nie każde miejsce sprawdza się dla wszystkich roślin, więc skąd pomysł, że trawa będzie wszędzie rosła? W miejscach suchych będzie wymagała ciągłego podlewania, w mokrych o nieprzepuszczalnej glebie będzie po prostu gniła. Nawiezienie warstwy ziemi częściowo rozwiąże problem, ale łączy się z dodatkowymi kosztami.
Takich problemów nie będzie przy tworzeniu rabaty naturalistycznej lub przy wysianiu łąki kwietnej. Wybierzmy po prostu rośliny uwzględniając warunki, które mamy i ich łatwość obsługi.
8. Zebranie materiałów na dekoracje świeże i suszone
Wiele roślin łąkowych ma nie tylko niesamowite kwiaty, które po ścięciu długo utrzymują się w wazonie, ozdobne bywają też całe gałązki i liście. Nie bez znaczenia jest też to, że te rośliny pasują do siebie w dowolnej konfiguracji i nawet osoby o niewielkim poczuciu estetyki stworzą atrakcyjną kompozycję. Znaczna część roślin pięknie się zasusza i dekoracje z nich możemy tworzyć o dowolnej porze roku. Zamiast bukietów można pleść wianki, zasuszać rośliny między kartkami książek i potem tworzyć zielniki lub ozdobne kompozycje.
Jak przestać kosić trawnik bez zawału
O tym, jak założyć łąkę kwietną będzie osobny post, ale już dziś mogę zdradzić, jak przejść tę drogę od trawnika do łąki, bez zawału 😉 Nadchodzi bardzo dobra pora do tego typu działań – jesień. Trawa wtedy nie wygląda już tak atrakcyjnie i z mniejszym bólem serca można ją przekopać. A jeśli nie chcecie tak od razu wywracać świata do góry nogami, to zostawiajcie nieskoszone miejsca po kawałku – metrowy pas wzdłuż tylnej części ogrodzenia pozwoli przyzwyczaić się do tej zmiany.
Ten rok sprzyjał wzrostowi roślin. Jeśli należycie do grona, które co chwilę musiało uruchamiać kosiarki i klęli na czym świat stoi, to może zastanowicie się, czy aby nie zmienić obozu. Wiem, że presja miłośników jedynie słusznego ładu jest ogromna, ale przestrzeń, która nas otacza nie powinna być ciężarem, bo wtedy bez sensu ją zachowywać w takiej a nie innej formie.
O zaletach łąk kwietnych przeczytacie w poście: Łąki kwietne – sposób na zaniedbane trawniki i brak wody