Tydzień temu pisałam o pobycie w Kazimierzu. Jednak to nie on był głównym celem naszej wycieczki, chcieliśmy zobaczyć okolice Kazimierza, dla których zwykle brakowało czasu.
Męćmierz
Zaczęliśmy od wyprawy do Męćmierza – 3 km spacerem od naszego miejsca zakwaterowania. Jeśli traficie tam wieczorem, to po wejściu na Albrechtówkę czeka was niesamowity widok Wisły. Za dnia natomiast można momentami mieć wrażenie, że znalazło się w skansenie. Wiele budynków zostało przeniesionych z innych części Polski. Większość służy jako domki letniskowe.
Ma skarpie stoi wiatrak – koźlak, również przeniesiony, z Bałtowa koło Puław. Mimo iż jest prywatną własnością można go z bliska obejrzeć, a z punktu widokowego zobaczyć rezerwat przyrody – krowią wyspę.
Przeprawa promowa
Męćmierz był kiedyś osadą flisacką, bez problemu można zejść nad samą Wisłę. A idąc wzdłuż starorzecza tunelem wśród drzew dociera się do przeprawy promowej w Kazimierzu.
Przepłynięcie promem Wisły jest kolejną atrakcją tego miejsca. Można na niego wjechać samochodem, rowerem lub po prostu przepłynąć bez żadnego pojazdu. Bo na drugim brzegu czeka malownicza ruina – zamek w Janowcu.
Janowiec
Do zamku trafiliśmy akurat w trakcie szturmu tatarów i kozaków. A potem niektórzy członkowie rodziny stanęli w szranki z polską szlachtą w turnieju łuczniczym. Nie ma co ukrywać, panowie szlachta byli zaskoczeni, że nie dość, że niektórzy wiedzą, jak trzymać łuk, to nawet trafiają w cel 😉
Sam zamek jest ruiną z odbudowanym domem północnym, czymś w rodzaju pałacu, w którym mieszczą się sale wystawowe. Niezwykle słabiutka wystawa przedstawiająca historię zamku i jego właścicieli ratowana jest ciekawą makietą przedstawiająca rozbudowę i zmiany architektoniczne zamku. Cóż ze zbioru z mebli po kątach i portretów na ścianach, gdy nie wiadomo jaki jest ich związek z miejscem.
Tuż obok zamku jest przeniesiony (zaskakujące ile to ludzie się naprzenoszą) dwór ze wsi Moniaki. W środku kilka pokoi przeznaczonych do zwiedzania i kilka do wynajęcia jako miejsca noclegowe. Trochę mało widoczny, z prawej strony zdjęcia, jest spichlerz z Podlodowa (przeniesiony), w którym zobaczyć można wystawę etnograficzną, w znacznej części poświęconej rybołówstwu.
Czarnolas – muzeum Jana Kochanowskiego
Z Janowca udaliśmy się szlakiem literackim do muzeum Jana Kochanowskiego. Niestety nie ma, ani dworku, ani lipy. Za to jest głaz, na którym siadają wszyscy, którzy chcą zostać wielkimi poetami. W samym muzeum za to doskonale przygotowano ekspozycję. W słuchaweczkach na uszach oprowadzono nas po zgromadzonych zbiorach, nie zapominając o wyjaśnieniu kontekstu historycznego.
Puławy – pałac Czartoryskich
Z Czarnolasu odbiliśmy na Puławy do pałacu Czartoryskich. Miejsce, które dotąd kojarzyło mi się z lekcjami języka polskiego w szkole średniej stało się rzeczywistym! W otaczającym parku znajdują się też inne ciekawe budowle: świątynia Sybilli, pałac Marynki i Dom Gotycki.
To właśnie w świątyni Sybilli Izabela Czartoryska gromadziła pamiątki rodzinne Sieniawskich, Lubomirskich i Czartoryskich oraz pamiątki po wielkich Polakach. Te zbiory zostały przeniesione przed powstaniem listopadowym do Paryża, a potem trafiły do Krakowa do muzeum książąt Czartoryskich.
Drodze powrotnej do Kazimierza towarzyszyły nam widoki plantacji chmielu. Piwowarzy cenią lubelską odmianę chmielu ze względu na to iż jest niezwykle aromatyczna. Wyhodowano ją w Instytucie Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa, który mieści się nomen omen we wspomnianym wyżej pałacu Czartoryskich.
W drodze do Bytomia odbiliśmy na Łysą Górę sprawdzić, czy lot na miotle jest do opanowania w godzinę 😉