pogoda cudowna, słońce, delikatny wiaterek, tylko że… nie u mnie 🙁 a przy tym co się dzieje za oknem nie mam ochoty na szparagi leżące w lodówce i delikatne szaszłyki z polędwiczek z kurczaka. mam ochotę na bigos, albo fasolkę po bretońsku. i to ostatnie da się załatwić od ręki nawet 🙂
fasolka po bretońsku
- 1 szk. suchej białej fasoli (rozmiar nie ma znaczenia),
- 1 duża cebula,
- 3-4 kawałki kiełbasy śląskiej lub myśliwskiej lub kawałek boczku,
- 1 łyżka suszonego cząbru,
- 1 słoiczek koncentratu pomidorowego,
- sól, pieprz,
- olej do smażenia
- ewentualnie cukier
fasolę namoczyć dzień wcześniej. następnego dnia wodę, w której się moczyła odlać. zalać świeżą wodą, wsypać cząber i ugotować. cebulę i kiełbasę pokroić w kostkę. przesmażyć razem na oleju. dodać do gotującej się fasoli, kiedy ona jest już półmiękka. koncentrat przesmażyć na patelni po smażeniu cebuli. rozprowadzić wywarem z gotowania fasoli i wlać całość do fasoli. przyprawić solą i pieprzem. jeśli koncentrat jest bardzo kwaśny można doprawić odrobiną cukru.
do tego nie ma to jak kromka świeżego chleba z masłem…