w sklepie rybnym dwie panie pokłóciły się ostro o to, czy leszcz ma dużo ości, czy nie. moja pamięć wskazywała, że jednak ma, i się nie myliła, ale warto było. przy okazji zweryfikowałam swoje pojęcie na temat filetów – w tym rybnym oznacza to wypatroszenie, oskrobanie z łusek i odcięcie od kręgosłupa, ości zostają.
smażony leszcz
leszcz, przyprawa do ryb*, mąka, olej
rybę pokroić w dzwonka, obficie posypać przyprawą i odstawić na godzinę. obtoczyć w mące, strząsnąć jej nadmiar i smażyć na złoto na rozgrzanym oleju.
* mam swoją ulubioną, której głównymi składnikami są: sól, pieprz, koperek i sok cytryny