to coś w rodzaju niezapinanego płaszcza noszonego przez polską szlachtę w XVI w. wierzchnia warstwa była z sukna lub w wersji droższej z adamaszku, a spód podszywany był futrem, które tworzyło wówczas kołnierz.
jednak nazwa szuba bardziej kojarzy mi się z sałatką śledziową, znaną również jako śledź pod pierzynką. mi tam osobiście warstwy tej sałatki nijak się z pierzyną nie kojarzą, za to z warstwowością odzieży i owszem.
a jeśli kogoś interesują polskie ubiory z tamtego okresu to polecam opracowanie ewy sękowskiej.
szuba
4-5 płatów śledziowych, 4 ugotowane ziemniaki, 4 ugotowane buraki wielkości ziemniaków, 1 cebula, 4 jajka ugotowane na twardo, majonez, mleko do moczenia śledzi, sól, pieprz
śledzie wymoczyć w mleku przez 2-3 godziny, opłukać wodą i dokładnie osuszyć. pokroić w 1 cm paski. cebulę drobno posiekać i wymieszać ze śledziem. ułożyć na dnie salaterki, posmarować majonezem. ziemniaki zetrzeć na drobnej tarce jarzynowej i ułożyć jako następną warstwę. posolić i popieprzyć, posmarować znowu majonezem. zetrzeć na drobnej tarce jarzynowej buraki i rozłożyć na majonezie. i znowu posolić i popieprzyć, posmarować znowu majonezem. jaja również zetrzeć na tarce jw. i rozsypać jako ostatnią warstwę. odstawić do lodówki do przegryzienia się.
osobiście lubię, jak się dłużej przegryza – powyżej 1 dnia. ma to niestety mały minus, buraki zafarbowują pozostałe warstwy, a śledzie i cebula puszczają trochę wody.
niektórzy też trą warzywa na grubych oczkach, ja wolę kremową konsystencję.
niektórzy dodają też warstwę marchewki lub ogórków kiszonych – również kwestia upodobań.