bo przecież mimo że mnie tu nie ma to jestem i gdzieś sobie gotuję. i w zasadzie nadal mnie tu nie powinno być, ale… dziś gruzińskie wspomnienie. zdarzyło mi się przebywać w tym regionie ponad miesiąc. a że było to w dzieciństwie, więc pamiętam obrazami i smakami. pierwszy obraz – świnie luzem na lotnisku, na którym rosły palmy. drugi obraz – suszone mięso w tak ostrych przyprawach, że trzeba było kroić je na przezroczyste plasterki. trzeci obraz – dzieci skaczące na dętce ciężarówki z mostu do górskiej rzeki. czwarty obraz – bez względu ile gwiazdek ma hotel ulubionym składnikiem obiadu jest kasza jęczmienna, a w ramach surówki ogórek gruntowy w skórce i jednym kawałku oraz takiż pomidor – moi rodzice dzielnie te ogórki obierają i robią nam surówkę. piąty obraz – targ, nie umiem opisać tego wrażenia, kolory, zapachy, smaki, ludzie udający, że nie rozumieją po rosyjsku, więc zakupy odbywają się na migi. szósty obraz – żywopłoty z lauru. siódmy obraz – gra na automatach za śmieszną ilość kopiejek w salonie gier, do którego chyba nikt prócz mnie i siostry nie przychodził za dnia. ósmy obraz (i tutaj ostatni) – obiad na dachu ultrasocjalistycznego domu handlowego, do którego dzieci dostały prawdziwy sok pomidorowy, a dorośli dzban wina, które zapewne miało działanie łagodzące przed fantastyczną wiadomością, że opóźniony samolot nie jest do końca naprawiony, ale i tak odleci.
wołowina po abchasku – składniki:
- 0,5 kg wołowiny,
- 2 spore cebule,
- 3 łyżki pasty pomidorowej lub puszka krojonych pomidorów,
- 1 łyżka mąki, 3
- łyżki oleju,
- po 0,5 łyżeczki ostrej papryki, kminku i tymianku, bazylii,
- 2 ząbki czosnku,
- 2-3 szkl. bulionu,
- sól, pieprz
wołowina po abchasku – przepis
mięso pokroić na małe kawałki i obsmażyć. dodać pokrajaną cebulę, zamieszać i oprószyć mąką, lekko przesmażyć. podlać bulionem, dodać pastę pomidorową, przyprawy, roztarty z solą czosnek i gotować na wolnym ogniu do miękkości.
Komentarze archiwalne (4)
kpdwiejak 5 miesięcy temu|gracias senor!
Gość: [Adusia] *.ipv4.supernova.orange.pl 5 miesięcy temu|Mniaami 🙂
Gość: [mama] 95.49.16.* 5 miesięcy temu|gratuluję doskonałej pamięci o wakacjach w Gruzji; oto kilka uzupełnień: 1.świnie na wpół dzikie spacerowały po lotnisku i przyległych drogach w Suchumi, przewodnik uprzedzał, żeby nie podkarmiać, bo robią się nachalne.2.bazar z przyprawami zwiedzaliśmy w Kutaisi (drugie co do wielkości miasto w Gruzji po Tbilisi) ,widok tych stert orientalnych przypraw i ich zapach pozostanie w mej pamięci na zawsze, odlatywaliśmy do Kijowa z lotniska w Batumi, tam dla odmiany po lotnisku spacerowały i penetrowały lotniskowe śmietniki szkieletowo-opasłe krowy.Gruzini nie chcieli „rozumieć” po rosyjsku, ale dla Polaków w sklepie jubilerskim z zaplecza sprzedawczyni przyniosła piękne kolczyki z brylancikami, których dla Rosjan było „niet”.A samolot do Kijowa startował w uzdrowisku Mineralnyje Wody (renoma w ZSRR jak np. nasza Krynica czy Kudowa), więc tym większe nasze zdziwienie na wiadomość o stanie technicznym samolotu (przy wsiadaniu najpierw prewencyjnie trzy „zdrowaśki”, a potem wejście na trap).Ale kurczak po gruzińsku był pyszny, tylko zamówienie lampki białego wina okazało się „kuwszynem” czyt.dzbanem.Ach wspomnień czar !!!
Gość: [Nina] *.dynamic.chello.pl 5 miesięcy temu|pychota jak się patrzy 🙂