brakuje od rana zapachu pierniczków. ale jeszcze trochę na to za wcześnie. więc zadowolę się przepisem jeszcze z lat mieszkania na stancji.
radziecki robot kuchenny aktualnie mógłby być używany zamiast kuli do miotania, ze względu na swą wagę. piekarnik, którego lata świetności dawno już były za nim, i ciasto trzeba było w trakcie pieczenia obracać. no i mało skomplikowany przepis dający gwarancję, że nawet zdąży się przed imprezą składkową.
babka marmurkowa
1 szkl. mąki pszennej, 0,5 szkl. mąki ziemniaczanej, roztopiona kostka margaryny, 4 jajka, 1 szkl. cukru pudru, 1 czubata łyżka kakao, 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia + szczypta, cukier waniliowy (lub inny zapachowy)
jajka utrzeć z cukrem na pulchną masę. ze szklanki mąki odsypać czubatą łyżkę, a to co pozostanie wymieszać z łyżeczką proszku do pieczenia, cukrem i mąką ziemniaczaną. mieszankę sypką stopniowo dodawać do masy jajecznej. na koniec wlać margarynę i wyrobić ciasto. podzielić je na dwie części. do 2/3 dodać pozostawioną wcześniej mąkę, do 1/3 kakao i szczyptę proszku do pieczenia. na dno formy wlać część ciasta białego, potem ciemnego, i tak dalej na przemian, aż ostatnia warstwą będzie ciasto białe. piec 35 min. w temp. 170-190 st.C. po ostudzeniu posypać cukrem pudrem.