W piątek postanowiłam kupić dynię, i o dziwo w pełni sezonu nigdzie jej nie było. Pomijam fakt, że zwykle mało gdzie sprzedają ją w kawałkach i trzeba kupować od razu całą, no ale żeby w piątek nawet takiej opcji nie było?! Zgroza! Faktem jest to, że trochę za późno wybrałam się na jej poszukiwania. Bazary opróżniają się o 15.30, a ja wybrałam się po 16. Natchnęło mnie jednak i zrobiłam rundkę spacerową w odwrotnym kierunku, gdzie na samym początku mijam targowisko miejskie, na które nigdy nie zachodzę. No to teraz tam zaszłam i oniemiałam. Facet pierwszy z brzegu miał dyń cały stos. Od takich wielkości grapefruita, po takie wielkości piłki ze szkoły rodzenia, na którą można było spokojnie usiąść. A żeby tego było mało, to miał ze trzy gatunki. Umarłam i byłam w kulinarnym niebie. Wybrałam co chciałam i się obudziłam, bo pan spytał czy to na Halloween? Nie, odpowiedziałam, ja zwykle jadam dynie. Tu pan zaczął drążyć temat, czy te zielone też. No więc zaczęłam tłumaczyć się, jakby konsumpcja była z pogranicza legalności. A ja tylko chciałam zrobić kluseczki z sosem…
gnocchi dyniowe – składniki:
0,5 kg puree z dyni, 1 kg ugotowanych ziemniaków, 3 jajka, 650 g mąki pszennej, pół pęczku szczypiorku, sól, pieprz, gałka muszkatołowa
gnocchi dyniowe – przepis
Puree z dyni można uzyskać na dwa sposoby, albo rozgotowując dynię i miksując ją. Albo piekąc pokrojoną w plastry, po czym tradycyjnie miksując. W tym wypadku jednak polecam drugi sposób, gdyż pozostaje mniej wody, i potem łatwiej opanować ilość dodawanej mąki.
Ugotowane ziemniaki przeciskamy przez praskę i łączymy wszystkie składniki. Ciasto będzie trochę się kleić do rąk, czym nie należy się przejmować. Formujemy wałeczki jak przy produkcji kopytek. Tniemy na kawałki, a potem przyciskamy widelcem, żeby mieć wgłębienia, w których będzie nam się gromadził sos. Wrzucamy na solony wrzątek, po jakimś czasie zaczną wypływać. Wtedy trzeba je spróbować, bo im grubsze zrobiliśmy, tym dłużej będą surowe w środku. Układamy je do talerza, na którego dno nalaliśmy warstwę sosu, a potem możemy posypać grubo mielonym pieprzem.
sos niebieski – składniki:
równa ilość błękitnego sera pleśniowego (gorgonzola lub roquefort) i śmietanki 36%, sól, pieprz
Ser dusimy widelcem. Wrzucamy do garnka razem ze śmietanką i na małym ogniu podgrzewamy, aż się ser rozpuści. Przyprawiamy.
sos zielony – składniki:
100 g rukoli, 150 ml oliwy, 2 łyżki miodu, 1 łyżka musztardy, 3 łyżki listków bazylii, 2 łyżki soku z cytryny, 1 łyżka posiekanej natki, sól, pieprz
Składniki zmiksować i przyprawić.
Komentarze archiwalne:
-
scoutek To to jest ten niebieski sos….
Jadlam kiedys obiad we francuskiej knajpce i mialam na talerzu niebieski sos z orzechami…. Zapytalam jak sie go robi i wyjasniono mi, ze to orzechy podsmazane na masle daja taki kolor, ale gdy sprobowalam to mi nie wyszlo… Teraz kumam, ze trzeba bylo dodac ser niebieski, to pewnie sie uda…