Jeszcze dwa dni do otwarcia wystawy. Wszystkie ściany wyklejone robią wrażenie. Nawet na mnie – czego się nie spodziewałam. Teraz tylko dorabiam drobiazgi, jakieś tabliczki, informatory, rzuty sal wystawowych. A w międzyczasie próbuję normalnie gotować paszę, bo prawie ciągle chodzę głodna.
Przeprowadziłam dwa eksperymenty. Pierwszy nawet opisałam na bloxie, i gdy go publikowałam straciłam łączność. I nie muszę pisać, gdzie to się znalazło. Nie zamierzam przeszukiwać niebytu, by odnaleźć wspomnienia w wakacji w Gruzji. Może przy innej okazji same przybędą.
Z Gruzją o tyle eksperyment miał wspólnego, że trafiłam w sklepie na zielone kiszone pomidory. Ponoć smakołyk z tamtych stron. Na pewno z tamtych, bo ten z tych był upiornie słony, jak często się zdarza przy ogórkach sklepowych. Żal było wyrzucić, więc znalazłam przepis na sałatkę z ogórków i zaadaptowałam do pomidorów. I efekt był całkiem niezły.
sałatka z kiszonych zielonych pomidorów – składniki
- pomidory/ogórki,
- jabłka,
- cebula,
- oliwa,
- cukier,
- pieprz
sałatka z kiszonych zielonych pomidorów – przepis
pomidory pokroić w ćwierćplasterki – ze względu na słoność przezroczyste. dodać słodkie jabłko pokrojone w kostkę, i ewentualnie cebulę. popieprzyć, podlać oliwą i troszkę dosłodzić. nie ma bata, musi postać i się przegryźć, a w zasadzie przerzucić sól z pomidorów/ogórków na resztę.
drugi eksperyment to gulasz z żołądków drobiowych. już kiedyś eksperymentowałam z tym produktem z całkiem dobrym skutkiem, ale nie mogę znaleźć tamtego przepisu. więc wzięłam zachwalany w necie, z warzywami i pieczarkami. przyznam się, że nie wiem, czego odkrywczego spodziewałam się po tym zestawie. wyszło dobre, ale nie zaskakujące niczym. trzeba będzie poszukać jeszcze czegoś nowego.