na pytanie, jakiego śledzia byście zjedli na wigilię oczekiwałam znanych już domownikom smaków, ale moje dziecko stwierdziło, że musi być cytryna i jabłko! przejrzałam jedną z książek henryka dębskiego, który ma fascynujący sposób nazywania potraw. cokolwiek by to nie było, to jest albo po generalsku, admiralsku, oficersku, albo po a la jakiś hotel (bristol, monopol, grand, itp.), albo a la cesarzowa, diplomate, i wiele, wiele innych, które pewnie były podyktowane czasami, kiedy jego książki powstawały. o dziwo znalazłam zestaw cytryna-jabłko, dodałam czerwoną cebulę i powstał bardzo ładny wizualnie zestaw.
śledź z cytryną i jabłkiem
- 4 płaty matiesów (pojedyncze),
- 1 cytryna,
- 1 jabłko,
- 1 czerwona cebula,
- olej
jeśli płaty śledzi są zbyt słone zamoczyć je od 1 godziny po 24 (trzeba w międzyczasie ich spróbować). po wymoczeniu osuszyć i pokroić na 1,5 cm kawałki. cebulę i cytrynę pokroić w plasterki, jabłko przekroić na pół, wydążyć środek i również pokroić w cienkie plastry. podzielić je na 5 części. na dno naczynia, w którym śledzie będą się marynować ułożyć warstwę dodatków, na to śledzie i znowu dodatki i tak do wyczerpania składników. zalać wszystko olejem i odstawić na 12 godzin do lodówki lub dłużej.