plan na ten tydzień obejmuje gorące, pożywne, gęste prawie zupy 😉 na początek klasyk kuchni polskiej – flaczki po warszawski z pulpetami. w oryginale pulpety są z łojem wołowym, ale że nigdy czegoś takiego na oczy nie widziałam, to zastąpiłam go smalcem z gęsi, wzorując się na kulkach z macy.
flaczki po warszawsku z pulpetami
- 1 kg flaków wołowych,
- 25 dkg kości wołowych,
- pęczek włoszczyzny,
- sól, pieprz, papryka mielona, gałka muszkatołowa, imbir, majeranek,
- natka pietruszki
pulpety
- 3 łyżki smalcu gęsiego,
- 15 dkg bułki tartej,
- 3 jajka
- 0,5 łyżeczki soli
Kości wołowe zalej 2 litrami wody i ugotuj wywar, w międzyczasie nie zapominając o szumowaniu. Włoszczyznę obierz i dodaj do wywaru mięsnego. Gdy będą miękkie pokrój je w zapałkę. Flaki zalej wodą, gotuj około 10 minut, odcedź. Ponownie zalej wodą i gotuj bez przykrycia godzinę, pozwalając się wodzie częściowo wygotowywać. Brakującą wodę uzupełnij rosołem wołowym, dodaj warzywa, przypraw i gotuj następną godzinę.
Jajka ubij, dodaj miękki smalec i dobrze razem wymieszaj. Wsyp bułkę i sól i zagnieć ciasto. Jeśli będzie się za bardzo kleić dodaj więcej bułki. Jeśli nie będzie się kleić – po łyżce wody. Odstaw na 30 minut w chłodne miejsce. Formuj pulpety biorąc na jednego 1 czubatą łyżeczkę do herbaty ciasta. Pulpety można ugotować bezpośrednio z flaczkami lub oddzielnie w lekko osolonej wodzie lub jeśli nam pozostał rosół – w nim.
Flaki podawaj z pulpetami, posypane posiekaną natką.