to będzie historyjka o tym, jak sześciolatka obiad uratowała. skusiłam się na kupno gotowego pesto z pomidorów w tesco. specjalnie podaję miejsce zakupu, żeby inni nie popełnili tego błędu. mieszałam zawartość słoika z gorącą wodą. dziecko obok stanęło z moździerzem i zaczęło sobie tłuc zawartość paczki 'mieszanka studencka’ bez wyjedzonych wcześniej rodzynek. dosypało soli, bułgarskiej mieszanki przypraw, popieprzyło. na moje pytające spojrzenia odpowiedziało, że to będzie doskonała przyprawa.
wymieszałam ugotowany makaron z zawartością słoika, spróbowałam i stwierdziłam, że produkt jest lekko bezsmakowy, przebija kiepski koncentrat pomidorowy. lipa. w zasadzie gorzej już być nie mogło, więc dziecko jednym ruchem zawartość moździerza umieściło na makaronie. wymieszałyśmy i świat się zmienił 😉