W dzieciństwie nie lubiłam wątróbki, ani moja siostra, ani mój ojciec na dokładkę. mutti każdorazowo robiła z niej niejadalną podeszwę, i sama zachwycała się nią. niestety nie ograniczała się do samotnej konsumpcji, musieliśmy jej w tym towarzyszyć.
Dlatego po jej wyjeździe obie zniknęły na długo z kuchni. nawet dad, który od czasu do czasu ma zachcianki pt: 'babcia dobre robiła…’, 'ciekawe jak się robi pierogi?’ itp., na wątróbkę się nie porywał. przełomem była moja próba. z dala od domu. potem powtórka. i już została.
a dziś nowość:
rosół z wątróbką
- rosół,
- wątróbka drobiowa,
- cebulka,
- zielony groszek (cukrowy, w strączkach),
- makaron cienki i krotki (domowopodobny),
- tłuszcz
watrobke kroimy na duze kawalki i lekko podsmazamy, ale tylko tyle zeby nie byla calkiem surowa. wyjmujemy, a na resztce tluszczu z jej smazenia podduszamy cebulke. zalewamy to rosolem i wrzucamy pokrojony groszek. gdy jest na wpol miekki wrzucamy makaron. teraz czekamy na wpolmiekkosc makaronu, i dorzucamy watrobke. dogotowujemy makaron i juz.
a na jutro juz marynuje watrobke w czosnku i curry 😉
janiolka, czwartek, 09 grudnia 2004