Kiedyś u babci nad piecem kaflowym malowniczo wisiały suszące się na sznurkach jabłka, których zapasy uszczuplały się po każdej wizycie wnucząt. Dziś jesień w mojej kuchni pachnie suszonymi ziołami. W pęczkach wiszą liście selera i lubczyku. Wkrótce z balkonu zetnę tymianek i bazylię, którym jakoś nie zaszkodziło ochłodzenie. Od rodziców przyszedł majeranek, czeka na otarcie. Suszone grzyby są już szczelnie zamknięte w słoikach. Moje zapasy będą nadawały aromatu większości potraw w sezonie jesienno-zimowym. Najwięcej skorzystają na tym mięsa, które dzięki zmienianym kombinacjom dodatków nigdy nie smakują tak samo.
udziec indyka faszerowany suszonymi owocami
- 1 kg udźca indyka,
- po garści suszonych śliwek bez pestek, moreli (mogą też być i żurawiny, jabłka lub gruszki – ważne, żeby słodki owoc łączyć z kwaśnym),
- 2 łyżki suszonego estragonu,
- 1 szkl. piwa,
- 1 łyżka miodu,
- po 1 łyżeczce soli i pieprzu,
- bawełniany sznurek
Jeśli w udźcu indyka jest kość, to ją usuń. Tłuczkiem rozbij mięso, tak, by miało mniej więcej wszędzie równą grubość. Estragon wymieszaj z solą i pieprzem i natrzyj płat mięsa. Odstaw je na noc w chłodne miejsce. Owoce posiekaj z grubsza i rozsyp na płacie mięsa. Mięso zroluj wzdłuż krótkiego boku i mocno zesznuruj. Piwo wymieszaj z miodem i posmaruj kilkoma łyżkami mięso. Wstaw je do piekarnika rozgrzanego do 200 st. C, a następnie zmniejsz temperaturę do 160 st. C. Piecz pod przykryciem 3 godziny, co jakiś czas smarując wierzch piwem. Zdejmij przykrycie pół godziny przed końcem pieczenia, tak żeby mógł się zrumienić.