Bo od początku mogłabym nikogo nie przekonać do takiego eksperymentu. Nawet em czekał aż przełknę pierwszy kęs. Nawet czytając ten eksperyment na stronie producenta makaronu sama się zastanawiałam nad ideologią pewnych doświadczeń.
Zacznijmy od buraków, weźmy tyle ile osób będzie miało zamiar eksperymentować, i raczej niech to nie będą te najmniejsze buraczki. Ugotujmy je lub upieczmy jak kto woli, i nim poparzymy paluchy obierając gorące możemy przejść do etapu drugiego. Obierzmy cebule, pokrójmy w półplasterki, i spokojnie rumieńmy na patelni. A w tym czasie możemy już te buraki obrać i starkować na tarce jarzynowej. Dodajmy je do cebuli, chwilę podduśmy i przyprawmy solą, pieprzem i sporą ilością soku z cytryny. I tu się kończy trzeci etap, przykrywamy wszystko pokrywką, niech nam za bardzo nie stygnie.
Etap czwarty niejedzący mięsa mogą pominąć, jedzący muszą zaś podjąć decyzję, co do pewnej ekskluzywności eksperymentu, bo trzeba mieć tu szynkę. Przepis nie podaje konkretnego rodzaju, ale jak eksperymentować to eksperymentować i ja zaszalałam z hiszpańską szynką dojrzewającą (dziękujemy sponsorowi). Kilka plasterków cienkich jak pergamin pokroiłam w paseczki i lekko zrumieniłam.
I etap końcowy lub, jak to określił producent – w międzyczasie – gotujemy wodę na makaron, najlepiej spaghetti.
Finał – gniazdko z makaronu, w środku buraczki, posypane szyneczką – cud, miód ultramaryna, czyli…
spaghetti z szynką i duszonymi buraczkami – przepis
karol.ina.l
To brzmi fascynująco, uwielbiam taki kulinarny hard core. Ja mam odłożony przepis na gnocchi z sosem (powiedzmy) z liści botwinki, ale chyba będzie musiał poczekać do przyszłego roku.