Wieki temu zdarzyło mi się jeść skorzonerę, czy wężymorda, jak kto woli. Nie pamiętałam, by mi nie smakował, więc z radością powitałam go w Lidlu. No i oczywiście stanęłam w obliczu dylematu, jak spożytkować całe 500 g, bo była to ostatnia paczka. Czytałam kiedyś, że w zasadzie można go traktować podobnie do szparagów. Na szparagi przepisów mam całkiem sporo, ale wolałam poszukać zupełnie nowego zestawienia smaków. I znalazłam je w kuchni szwedzkiej, a przynajmniej na szwedzkiej stronie Köket.se!
gratinerad svartrot med ost och örter – gratin ze skorzonery
- 500 g skorzonery,
- 1 mała cytryna,
- 1 łyżka masła,
- 2 łyżki świeżego posiekanego tymianku,
- 1 mały pęczek szczypiorku,
- 300 ml krem fraiche lub wymieszane pół na pół słodka gęsta śmietana z kwaśną,
- 1 ząbek czosnku,
- sól i pieprz,
- 150 g tartego sera
Przygotuj miskę z zimną wodą wymieszaną z sokiem z cytryny. Korzenie wyszoruj, a następnie obierz pod bieżącą wodą (brudzi bardzo ręce) i od razu odkładaj do do zakwaszonej wody, żeby nie ściemniały. W garnku zagotuj osoloną wodę, włóż do niej skorzonerę i gotuj przez 5 minut od momentu zawrzenia. Odcedź. Tymianek wymieszaj z posiekanym szczypiorkiem i śmietaną, dopraw solą i pieprzem. Formę do zapiekania wysmaruj masłem. Ułóż w niej skorzonerę pokrojoną na dłuższe kawałki. Polej śmietaną i posyp startym serem. Zapiekaj w 200 st.C przez 20 minut lub do ulubionego stopnia zrumienienia wierzchu.