kasza gryczana to jeden ze smaków mego dzieciństwa. jedzona jako dodatek do gulaszu lub zrazów zawijanych, a do niej jeszcze smażone buraczki… z jej gotowaniem związane były magiczne obrzędy, które zapewne wielu z was pamięta – najpierw gotowanie, potem zawijanie garnka w gazety, potem ścierka, albo ręcznik, a ostatecznie pakowanie do łóżka pod kołdrę. dzięki temu nigdy nie poznałam rozgotowanej brei i choćby wizualnie nie miałam powodu do zniechęcenia.
no dobra, ale co z tym, co nie maja pięknych wspomnień, którym na sam dźwięk słowa kasza cierpnie skóra. może takie hasła, jak: błonnik, wolno rozkładana skrobia, białko roślinne, witaminy i minerały, produkt bezglutenowy, zadziałają cudotwórczo? 😉
zapiekanka z kaszy gryczanej z twarogiem
- 2 szkl. kaszy gryczanej,
- 0,5 kg tłustego twarogu,
- duży pęczek natki pietruszki,
- 1 duża cebula,
- 1 jajko,
- 1 szkl. mleka,
- sól, pieprz
- 4 łyżki oleju lub smalcu gęsiego (2 do usmażenia cebuli i 2 do wysmarowania formy)
kaszę ugotować, dobrze odsączyć. cebulę pokroić w piórka i lekko zrumienić. wymieszać z kaszą, doprawić solą i pieprzem. pietruszkę drobno posiekać. twaróg rozetrzeć widelcem i wymieszać z natką. doprawić. naczynie do zapiekania wysmarować tłuszczem. na dnie ułożyć połowę kaszy, na to dać ser, a na to resztę kaszy. jajko lekko ubić i wymieszać z mlekiem. polać powierzchnię zapiekanki. wstawić do nagrzanego piekarnika. piec w 180 st. C 15-20 minut lub do momentu, aż się wierzch przyrumieni.
po wyjęciu prosto z piekarnika zapiekanka nie kroi się zbyt łatwo, ale jak trochę postoi, to można już sobie z tym poradzić bez problemu. bardzo dobrze też się zachowuje po ponownym podgrzewaniu.