bardzo lubię słuchać audycji ’instrukcja obsługi człowieka’ grażyny dobroń, zwłaszcza tych, w których jest mowa o wpływie sposobu żywienia na zdrowie. w którymś odcinku zalecano jeść zupy, bo pobudzają układ immunologiczny. i choć nie lubię gotować zup (choć lubię je jeść), to jakoś to mi zadziałało na wyobraźnię. staram się więc je gotować 2-3 razy w tygodniu, bo ich częstsze występowanie budzi wyjątkowy opór u latorośli.
krem z brokułu z curry i imbirem
1 duża marchewka, 1 pietruszka, 1 duży brokuł, 1 czubata łyżeczka przyprawy curry, 1 czubata łyżeczka startego na drobnej tarce korzenia imbiru, sól, 1 czubata łyżka posiekanej pietruszki (opcjonalnie), szczypta gałki muszkatołowej, 2 liście laurowe, 3 ziarenka ziela angielskiego, 2 duże ząbki czosnku, 2 łyżki łyżki oleju/oliwy, puszka mleka kokosowego
z umytego brokuła odciąć zdrewniałe części. oddzielić różyczki od łodyg, które zachować do bazy zupy. na rozgrzanym oleju prażyć chwilę curry, dodać imbir, pokrojoną marchew, pietruszkę, zachowane łodygi, liście laurowe i ziele angielskie. smażyć przez kilka minut mieszając. wlać ok. 1,5 l wody, po zagotowaniu posolić i gotować na wolnym ogniu przez ok. 10-15 minut, aż warzywa zmiękną. wyjąć liście i ziele angielskie, dodać mleko kokosowe, zmiksować zupę. dodać odłożone wcześniej różyczki brokuła i ugotować je. na koniec dodać przeciśnięty przez praskę czosnek i gałkę muszkatołową. przed podaniem posypać natką.