w naszym domu nie ma tradycji jedzenia na wigilię innej zupy niż czystego barszczu. dla odmiany, zaczęłam wypytywać koleżanki, co u nich się podaje. Jola podała mi przepis na zupę rybną, którą robiła jej teściowa. najbardziej na wyobraźnię podziałał mi kolor żółty, bo taki zupa miała osiągnąć od masła. a jak jeszcze pomyślałam sobie o maślanych grzaneczkach, to musiałam jej spróbować.
lubię zupy rybne, a ta jest teraz zupą numer jeden, a poziom skomplikowania -1 😉
zupa rybna Joli
- kilka rybich głów,
- 1,5 l wywaru z włoszczyzny bez kapusty,
- 1 łyżka masła,
- 1 łyżka mąki,
- sól, pieprz
- grzanki: czerstwa bułka, masło
Rybie głowy wrzuć do wywaru i gotuj tak długo, aż się rozpadną. Przecedź przez bardzo gęste sitko. Roztop masło na patelni i wsyp mąkę, dokładnie wymieszaj, lekko zrumień. Nie przerywając mieszania dolewaj po trochę wywaru. Kiedy zasmażka będzie już płynna, przelej ją do reszty wywaru rybnego. Zasmażka ma tej zupie przede wszystkim nadać kolor. Doprawić solą i pieprzem.Bułkę na grzanki pokroić w niezbyt dużą kostkę. Na patelni rozpuścić kilka łyżek masła i dodać pokrojoną bułkę. Powoli zrumienić. Dodawać do zupy już po nalaniu jej na talerz, żeby za szybko nie rozmiękła.
jeśli robicie rybę w galarecie, to można od razu ugotować większą ilość wywaru z warzyw. i gdy rybie łby się już rozpadną włożyć poporcjowaną rybę. po jej ugotowaniu wywar cały przecedzić i podzielić na 2 części: z jednej zrobić zupę, z drugiej galaretę.