Nie pamiętam kiedy rozpoczął się bum na książkowe thrillery. Ten gatunek jakoś był dla mnie bardziej związany z kinem i z przyjemnością tego gatunku filmy oglądam. Ale zaryzykuję, że to “Millenium” Stiega Larssona zwróciło uwagę na tę formę literacką. Kiedykolwiek by to nie było jakoś nie śledziłam kolejnych nowości. Oczywiście kojarzę medialny sukces “Dziewczyny z pociągu”, przy czym był to dla mnie sukces co najmniej dziwny. Bo emocje były jak na grzybach, jak mawia moja latorośl. Motyw zaniku pamięci nie jest bynajmniej nowym motywem, jedynie co nowe to oparcie wątku o problem alkoholizmu, który wciąż jest tematem tabu, mimo że większe i mniejsze gwiazdy od dawna publicznie przyznają się do swoich różnych słabości. W Polsce na miarę sensacji XX wieku miało być przyznanie się do alkoholizmu przez Ilonę Felicjańską – kto w ogóle poniżej 30-tki wie kim jest/była ta pani?!
Ale wracając do dzisiejszej książki, to tydzień przed premierą dostałam od wydawnictwa W.A.B. egzemplarz recenzencki “Znajdź mnie” J.S. Monroe, za co wdzięczna jestem ogromnie, bo po dotychczasowych doświadczeniach sama bym pewnie nie zaryzykowała.
Recenzując „Kredziarza” określiłam go jako książkę sprawdzającą się doskonale w podróży. „Znajdź mnie”, to kolejna taka książka. Napisana lekko, a w przeciwieństwie do tej pierwszej wciąga i akcja toczy się do samego końca, a nie urywa w połowie, a potem autor tłumaczy luki w fabule, co pozwoli w 100% odciąć się od współpasażerów.
Zaczyna się zwyczajnie – wielką miłością i wielką tragedią, z którą główny bohater nie potrafi sobie poradzić. Choć w zasadzie akceptacja urojeń może być traktowana, jako pewne poradzenie sobie z problemem. Tyle że urojenia stają się coraz bardziej namacalne i ani bohater, ani my nie wiemy, czy on wariuje, czy jedynie ktoś chce, by tak myśleć. Powolutku ujawnia się mistrzowsko zaplanowana okrutna intryga.
Zwykle nie staram się przewidywać zakończenia powieści, tu jednak rozważałam różne opcje, z których żadna nie okazała się trafiona, co zdecydowanie zaliczam na plus! No cóż, jak to bywa z dobrymi książkami, bez względu na gatunek, wyszło jak zwykle – najważniejszy jest pomysł i J.S. Monroe go zdecydowanie miał.
Znajdź mnie, J.S. Monroe, wydawnictwo W.A.B, 2018