od jakiegoś czasu poszukuję świeżych, surowych śledzi. W związku z tym odwiedzam jedyny sklep rybny w okolicy, który świeże ryby posiada i panie odsyłają mnie z kwitkiem podając kolejny potencjalny termin dostawy. Wczoraj w desperacji pytam, czy przywieźli choć mrożone, a pani że owszem, ale tylko dalekomorskie (czyli te duże). No to biorę z miejsca, a pani z ciekawości dopytuje po co mi one. Głupia powiedziałam, że do zdjęć. Pani patrzy na śledzie, na mnie, po czym pyta – jak do zdjęć to po co 4?! Tu lekko się zdziwiłam, ale spokojnie mówię, że na obiad je zrobię. A pani na to – opiekane można zrobić. Ot i cała kreatywność ze sklepu rybnego – usmażyć śledzia i zamarynować. Dla mnie to średni obiad, a zanim zamrożone ryby rozmarzną to mam a dziś inną propozycję.
pstrąg pieczony w boczku
- 4 pstrągi,
- 8 długich pasków boczku,
- 4 ząbki czosnku,
- 1 saszetka suszonej szałwii,
- sól, pieprz ziołowy
Ryby opłucz, osusz, jeśli są z głowami, to usuń z nich oczy (obrzydliwe, ale wykonalne). Natrzyj na zewnątrz i wewnątrz solą, pieprzem i szałwią. Czosnek zmiażdż i włóż po jednym do brzucha każdej ryby. Owiń każdą tuszkę dwoma plasterkami boczku. Ułóż na papierze do pieczenia i piecz 30 minut w 180 st.C.
Do środka można też włożyć gałązki natki pietruszki lub koperku, ale nie jest to konieczne, bo szałwia z czosnkiem nadaje aromat całości.