we wtorek ugotowałam ja – wg. książki „nobel dla papryki”
w czwartek babcia – z zaciereczkami (nie pękłam z przejedzenia, ale niewiele brakowało)
w piątek serwuje szef – trochę się boję, bo szef ma ciężką rękę do doprawiania*
* lecso było z baraniną. zupełnie inny smak, ale całkiem niezły.