w nocy lodówka postanowiła po prostu się wyłączyć i nie działać. na szczęście w zamrażalniku nie było za wiele rzeczy, nawet lodu nie było, bo całkiem niedawno była myta. ale oczywiście trzeba było szybkim ruchem coś przygotować z tej jeno wątróbki, co samotnie czekała na swoją kolej, ewentualnie na mój dobry nastrój. znalazłam przepis, co mnie i zaintrygował i jednocześnie swoją skomplikowanością przerażał. ciekawość zwyciężyła, a praktyka nabywana w trakcie produkcji pokazała, że robi się to raz dwa, a ktoś, kto go podał światu chyba chciał zniechęcić innych jego zawiłością. z resztą, gdy postanowiłam go tu zapisać to z opisu na kartkę A4 zrobiło się kilka zdań. no chyba, że jakąś kluczową ideę zgubiłam i nie dość nabożnie podeszłam do sprawy… ale gotowanie na kolanach mi nie leży 😉
tagliatelle z kurzą wątróbką – składniki:
- 40-50 dag wątróbki,
- 1/4 szklanki mąki,
- 1/4 szklanki oliwy,
- puszka pomidorów,
- bulion z kury,
- 1/2 szklanki wytrawnego czerwonego wina,
- rozmaryn,
- słodka papryka w proszku,
- tagliatelle lub inne wstążki,
- sól, pieprz,
- parmezan
tagliatelle z kurzą wątróbką – przepis
wątróbki oczyścić, przeciąć większe na pół. w misce wymieszać: mąkę, paprykę, sól i pieprz, w tym obtoczyć wątróbki. na patelni smażyć je, aż zbrązowieją. pomidory pokroić w kostkę i razem z bulionem, winem i łyżeczką suszonego rozmarynu (lub świeżego posiekanego) do wątróbki. pogotować, aż sos nieco zgęstnieje. wymieszać z makaronem, posypać starkowanym parmezanem.