Zrobię chłopu reklamę, bo go nie lubię i nie przemogłam się nawet po przetestowaniu cudownego dania, ale mu się należy. Wizualnie przypomina mi skrzyżowanie mego mentora fotograficznego ze szkoły średniej (dziobatość) z tubylcami posługującymi się w porywach 2 tysiącami słów (fryzura). Poza negację wizualną nie potrafię wyjść, bo jego program po pierwszym obejrzeniu mnie nie porwał.
Ale! Dzięki temu, że odwiedził nas dad w domu pojawiło się wydawnictwo krótkotrwałe zwane programem telewizyjnym. I on sam w nim wykukał hasło, które przykuło całą rodzinę do kanapy – sery korycińskie. Ci co nie wiedzą, co to niech żałują, marzą i śnią. A ja choć na śląsku, to je dostaję mniej więcej co miesiąc. Ha! więc raz Okrasie oddam honor, znalazł świetny, egzotyczny temat bez poszukiwania go na krańcach świata.
piersi drobiowe nadziewane serem – składniki:
po 1 sztuce na osobę:
- pojedyncza pierś kurzęca,
- kawałek sera długości piersi,
- grubości ok. 1 cm, a szerokości piersi;
- 1 duży plaster salami lub szynki suszonej,
- pieprz
piersi drobiowe nadziewane serem – przepis
każdą pierś naciąć, tak żeby zrobić w niej kieszonkę. włożyć do środka ser. posypać z obu stron pieprzem. owinąć w salami lub szynkę i ułożyć na natłuszczonej folii aluminiowej. zawinąć każdą pierś jak cukiereczek i ułożyć na suchej patelni. przykryć szczelnie i trzymać na ogniu po 5 minut z każdej strony.
* nie martwić się, że w przepisie brakuje soli, bo zawiera ją, i ser, i salami lub szynka.