nie wiem, czy są to naprawdę szwedzkie ciasteczka, ale pod taką nazwą znalazłam je w Maida Heatter’s Book of Great Desserts.
wprowadziłyśmy z potomkinią małe zmiany w nadzieniu – zamiast galaretki morelowej użyłyśmy dżemu malinowego. myślę, że gdyby ktoś zdobył dżem z maliny moroszki (który pewnie jest bezproblemowo dostępny w ikea), to jeszcze bardziej byłby w klimacie skandynawskim 🙂
ci którzy kiedykolwiek robili kluski śląskie z dziurką, nie będą i tu mieli problemu. natomiast jeśli ktoś nie robił, to sugeruję dziurki robić od razu po utoczeniu kulki lub zapewnienie sobie kogoś do pomocy, bo przy obsuchaniu ciasteczek będą pękać, wtedy jedna osoba robi kulki, druga dziurki.
szwedzkie ciasteczka z dżemem malinowym
- 220 g miękkiego masła,
- 1/8 łyżeczki soli,
- 1/4 łyżeczki olejku migdałowego,
- 1/2 szklanki drobnego cukru do wypieków,
- 1 żółtko,
- 2 i 3/4 szklanki mąki pszennej,
- dżem malinowy
lukier
- 1 szkl. cukru pudru,
- 2 łyżki wrzątku
masło utrzeć na puch. dodać sól, olejek i cukier i dalej ucierać. na koniec dodać żółtko i dalej ucierać. następnie dodać mąkę, zagniatać ciasto do momentu, aż się wszystko połączy. nabierać porcje ciasta o wielkości 1 łyżki i toczyć z niego kulkę, w której drewnianym trzonkiem łyżki robić głęboki dołek. napełniać go dżemem dopiero, gdy wszystkie kulki będą gotowe. kulki ułożyć na wyłożonej papierem blasze w 2 cm odstępach od siebie. piec w 190 st. C przez 15-17 minut. w trakcie pieczenia przygotować lukier ucierając cukier z dwoma łyżkami wrzątku. lukrować jeszcze gorące ciasteczka i dopiero wtedy przenosić je na kratkę do ostudzenia.
latorośl nie mogła się powstrzymać o jednego ciasteczka w odmiennym kształcie 😉