Dziś druga potrawa wielkanocna z województwa śląskiego. Oryginału można spróbować święcie ciulimu-czulentu w Lelowie, które akurat się ze świętami wielkanocnymi nie pokrywa 😉
Nie do końca wiedziałam czego się spodziewać, gdy zabierałam się za ten przepis. Składnikami bardzo przypominało babkę ziemniaczaną (inne wersje to kugiel i rejbak). Różnica tkwiła głównie w ilości wkładu mięsnego, ale też sam kształt jest nieco inny. związane jest to z kształtem naczynia do pieczenia – w tym wypadku używa się garnka w jakim ciulim jest pieczony. gotową potrawę wyjmuje się łyżką na talerz.
Historię ciulimu pozwolę sobie zacytować ze strony ministerstwa rolnictwa, z listy produktów tradycyjnych:
Tradycja przyrządzania ciulimu lelowskiego wywodzi się z czasów osiedlania się w miejscowości Lelów społeczności żydowskiej za panowania Kazimierza Wielkiego. W II połowie XVIII wieku Lelów stał się znanym ośrodkiem chasydyzmu (odłamu judaizmu ortodoksyjnych Żydów). Chasydzi ze względu na religijny zakaz wykonywania pracy w czasie święta, przygotowywali potrawę wcześniej, a spożywali ją bezpośrednio po jego zakończeniu. Był to czulent oparty na fasoli, kaszy gryczanej, mięsie i tłuszczu gęsim, pieczony w piecach chlebowych przez całą dobę. Mieszkańcy Lelowa narodowości polskiej, obserwując zachowanie ortodoksyjnych Żydów i chcąc dostosować się do kanonów chrześcijańskiego powstrzymania się od pracy w czasie świąt, od niepamiętnych czasów tworzyli własną potrawę upodobnioną sposobem przygotowania do chasydzkiej, ale na bazie produktów wieprzowych. Potrawę tę jadali na śniadanie podczas świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy, wyjmując ją z pieca bezpośrednio przed spożyciem po powrocie z nabożeństw w kościele. Zwyczaj ten miał świadczyć o wielkiej pobożności Lelowian. Potrawy tej nie spożywali mieszkańcy innych miejscowości parafii Lelów. Stąd utarło się, od dawna używane przez okolicznych mieszkańców, pogardliwe określanie mieszkańców Lelowa „ciulimiorze”. Nazwa ta wzięła się stąd, iż w okresie świąt mieszkańcy Lelowa jadali tylko wcześniej przygotowany ciulim, a gospodynie przez całe święta nie przygotowywały innych gorących potraw. W przeddzień Świąt Wielkanocny lub Bożego Narodzenia gospodynie lelowskie przygotowywały garnki ciulimu – liczba i wielkość garnków zależała od liczby domowników czy też przyjezdnych gości – a gospodarze rozpalali w piecach ogień drzewem sosnowym. Wieczorem wkładano garnki do nagrzanych pieców. W nocy zapach pieczonego ciulimu unosił się w całej okolicy. W święta po przyjściu z kościoła, jedzono ciepły, gotowy do spożycia ciulim. Dotąd charakterystyczny dla Lelowa jest fakt zachowania w istniejących budynkach mieszkalnych oraz budowy w nowych budynkach tradycyjnych pieców chlebowych opalanych drzewem. Posiadanie takiego pieca oznacza dla mieszkańców Lelowa przywiązanie do tradycji i świadczy o lelowskim pochodzeniu rodziny. Dawniej dopuszczalne było wymienne korzystanie z pieca sąsiadów. Tworzyło to naturalne więzi rodzinne i przyjacielskie. Zachował się zwyczaj tradycyjnego używania ręcznych tarek do tarcia ziemniaków. Duży wpływ na walory smakowe i jakość ciulimu ma pieczenie go w garnku żeliwnym oraz w tradycyjnym piecu chlebowym (którego komora była nagrzana drzewem sosnowym) przez dłuższy czas np. całą noc. Dokumentem potwierdzającym historię ciulimu jest zapis w protokole z posiedzenia członków Koła PTTK w Lelowie w dniu 11 listopada 1958 roku mówiący o podziękowaniu dla Pań z Lelowa za przygotowanie ciulimu na poczęstunek członków chórów z okolicznych miejscowości. Innym dokumentem jest brudnopis z układania tekstu piosenki o ciulimie lelowskim na dożynki gminne w 1977 roku. Dokumentem jest również wspomnienie byłego mieszkańca Lelowa, który opowiadał, że kiedy w latach pięćdziesiątych mieszkał w Lelowie, uczestnicząc we mszy świętej, słyszał, jak podczas kazania ówczesny proboszcz mówił: „Ludzie kochani, ciulim icie, długo śpicie, do kościoła nie chodzicie”. Od 2000 roku władze gminy Lelów podjęły inicjatywę obchodów Dni Ciulimu będącego świętem dwóch kultur – żydowskiej i polskiej.
ciulim
- 2,5 kg ziemniaków,
- 1 kg żeberek,
- 0,5 kg skrzydełek kurczaka,
- 2 jajka,
- 2 cebule,
- 6 ząbków czosnku,
- sól, pieprz, majeranek,
- smalec do wysmarowania naczynia do pieczenia
Z żeberek usunąć kości, pokroić wzdłuż przecięć na kawałki. Natrzeć je razem ze skrzydełkami mieszanką 1 łyżeczki soli, 0,5 łyżeczki pieprzu i 1 łyżki majeranku i odstawić na 2-3 godziny w chłodne miejsce. Obrane ziemniaki zetrzeć na tarce jarzynowej. Dodać drobno posiekaną cebulę i czosnek oraz jajka. Doprawić dość mocno solą, pieprzem, majerankiem i dokładnie wymieszać. Naczynie do pieczenia (najlepiej żeliwny garnek) wysmarować smalcem. Układać warstwami masę ziemniaków i zamarynowane mięso. Piec od przykryciem od 5 do 10 godzin w 120 st.C.