na blogach szaleństwo przepisów, a ja wciąż jestem w lesie. wszystkie zlecenia zamiast skończyć się uczciwie w swoim czasie, ciągną się i ciągną, a potrawy mam jedynie na kartce. listę zakupów udało mi się wczoraj zrobić, ale chyba niepełną, bo w pewnym momencie złapałam się na tym, że siedzę z zamkniętymi oczyma, więc poszłam spać.
brakuje mi zapachów unoszących się wszędzie, zwłaszcza cynamonu, toteż pomyślałam, że w ramach szybkiego obiadu zrobię sobie małą przyjemność jego obecnością.
pilaw z bakłażanem
1 bakłażan, 1 pierś kurczaka (pojedyncza), 1 cebula, 1 szkl. ryżu długoziarnistego, 2 szkl. bulionu drobiowego lub wody, 0,5 szkl. rodzynek, 0,5 łyżeczki cynamonu, 1 puszka pomidorów w całości, sól, oliwa
bakłażana pokroić w 1 cm kostkę, posolić i odstawić na 30 min. opłukać z soli i osuszyć ręczniczkiem papierowym. rozgrzać oliwę i usmażyć bakłażana, zdjąć z patelni i odstawić w ciepłe miejsce. na patelnię wrzucić posiekaną cebulę i pokrojoną w kostkę pierś kurczaka (jej obecność nie jest konieczna). gdy cebula się zeszkli wsypać umyty ryż*. chwilę go podsmażać, wlać cały bulion. dodać rodzynki, cynamon, sól, zamieszać, zagotować, zmniejszyć ogień i pod przykryciem gotować bez mieszania jakieś 10 min. rozmieszać wszystko widelcem. pomidory odcedzić i przekroić na 4 części, razem z sokiem wlać do ryżu. dodać bakłażana i już nie gotując odstawić na kolejne 10 dni.
* żeby się nie kleił, to nie risotto
kiedyś przy pilawie z wątróbką zamieściłam felieton agnieszki kręglickiej tyczący się właśnie pilawu i innych dań ryżowych