Kiedy w maju 2014 zobaczyłam po raz pierwszy w życiu smardze „na żywo” nie sądziłam, że doczekam chwili, gdy będzie je można zbierać w Polsce. A tu proszę, od 17 października 2014 roku przestały podlegać ochronie.
po kliknięciu w zdjęcie przeczytacie o majówce na jurze:
W sobotę poszłam na targ z myślą o zielonych szparagach, ani śladu po nich nie było, za to babcia w bocznej uliczce miała pięć pojemniczków pełnych smardzów. 4 były już zarezerwowane, więc czym prędzej złapałam piąty i teraz mam dylemat jakby je tu zjeść. Oczywiście nie trzymam ich od soboty w stanie surowym. Obgotowałam je przez 15 minut, osączyłam i po ostudzeniu trafiły do zamrażarki, do czasu, kiedy kuchnia będzie znowu pełniła swoją rolę, czyli wtedy, gdy kontakt zmyślnie umieszczony przez ekipę remontową tuż przy kuchence i w związku z tym raczej nie wykorzystywany, znajdzie się w pewnym oddaleniu 😉
Istotną informacją jest to, że na surowo są toksyczne, ale już suszone lub poddane obróbce termicznej nie. Także smacznego!