córka dwa dni temu zażyczyła sobie wiśni, więc jej rozmroziłam pudełko. spróbowała i stwierdziła, że nie są takie dobre, jak u dziadziusia. stanęłam przed koniecznością ich wykorzystania. najpierw myślałam o drożdżówkach, ale zrezygnowałam, bo nie chciało mi się babrać w cieście. potem o muffinkach, ale jakoś nie miałam ochoty na słodkie. potem o mięsie, ale jakoś mi minęło. i jakoś przez przypadek ostatecznie znalazłam się blisko pierwszego pomysłu w kuchennym bajzlu, czyli babrania w cieście, ale na słono.
focaccia z wiśniami i rozmarynem
45 dkg mąki pszennej, 1,5 łyżeczki suszonych drożdży, 0,5 łyżeczki soli, 1,5 łyżki suszonego rozmarynu (świeżego dać trochę więcej), 300 ml ciepłej wody, 5 łyżek oliwy, ok. 20 wydrylowanych wiśni
w misce wymieszać przesianą mąkę, drożdże, rozmaryn i sól. stopniowo wlewać letnią wodę i 3 łyżki oliwy. zagniatać ciasto przez 10 min. pozostawić je pod przykryciem, aż podwoi objętość (u mnie zajęło to 30 min., w oryginalnym przepisie założona była min. godzina). ciasto rozwałkować na placek o wymiarach ok. 30×40 cm. odstawić do wyrośnięcia na 30 min. co 5 cm zrobić palcem dołek, w który włożyć wiśnię. skropić pozostałą oliwą. piec w 180 st. przez 25 min. do silnego zrumienienia.