zatęskniłam za bułkami ostatnio i z tęsknoty tułałam się po różnych blogach. trafiłam do Izabeli i znalazlam coś o czym już kiedyś czytałam, czyli
nocne bułeczki
3 szkl. mąki pszennej, 1 łyżka mąki ziemniaczanej, 1 łyżka cukru, 1 opakowanie suchych drożdży, 0,5 szkl. wody, 0,5 szkl.mleka, 1 łyżeczka soli, 50 ml oleju
do posmarowania: 1 jajo, coś do posypania (sezam, kminek, czarnuszka, słonecznik)
przesieć mąkę i dodać do niej pozostałe sypkie składniki. wlać wodę, mleko i olej. wymieszać i zagniatać przez 5 min. zostawić na 5 min. i znowu zagniatać, ale przez 3 min. miskę naoliwić lekko i przełożyć do niej ciasto, przykryć i odstawić na noc do lodówki. rano ciasto podzielić na 12 części. ulożyć na blasze i pozostawić do urośnięcia na 20 min. piekarnik z termoobiegiem nagrzać do 200 st. C. bułeczki posmarować roztrzepanym jajem i posypać ziarnami.
zupełnie przez przypadek (czyt. niedoczytanie) dodałam jajko do ciasta, przez co ciasto było dość rzadkie. zupełnie świadomie moje dziecko wrzuciło w trakcie wyrabiania garść rodzynek. pierwsza i druga czynność nie popsuła wypieku.