Od jakiegoś czasu króla wigilijnego stołu poddajemy metodycznie różnym eksperymentom. Głównie dlatego, że małżonek wielkim fanem tej ryby, ani smażonej, ani w galarecie, nie jest. Rok temu po raz pierwszy uwędziliśmy na święta karpia. W tym roku chcemy to zdecydowanie powtórzyć. W ubiegłym roku też, wypróbowaliśmy karpia do przygotowania uwielbianej w naszej rodzinie ryby – faszerowanej. Do jej wykonania można użyć w zasadzie dowolnej ryby, słono i słodkowodnej, bo eksperymentowaliśmy z łososiem i dorszem oraz szczupakiem i karpiem, a tydzień temu również amurem (na poniższym zdjęciu). Jeśli nie jesteście pewni swoich umiejętności filetowania i oddzielania od skóry, kupcie gotowe filety, które potem zawiniecie w ściereczkę.
Poniższy amur był zrobiony wg przepisu taty, szczupaka faszerowaliśmy wg „Kuchni ziemiańskiej„, a karpia wg „polskiej kuchni koszernej„. Każdy z wymienionych przepisów daje zupełnie inny smak. Mam nadzieję, że któryś wypróbujecie i dacie znać.