Kiedy w sobotę jechałam na działkę zobaczyłam, że zarośla nawłoci zniknęły, a wzdłuż drogi jest pełno krzaczków z białymi kwiatami, nad którymi krążą pszczoły. Z bliska okazało się, że to zdziczałe „marcinki”, czyli astry krzaczaste. Pszczoły je wręcz uwielbiają!
Myśląc o swoim ogrodzie w charakterze stołówki dla zapylaczy nie sposób pominąć tę roślinkę. Kawiatów nektarujących o tej porze roku nie ma za wiele, a astry są jednymi z ostatnich źródeł nektaru i pyłku. Warto o tym pomyśleć, bo od kilku lat pogoda w październiku nas rozpieszcza. A jak nas, to również pszczoły, które nadal latają i zbierają zapasy na zimę.
Ja w swoim ogródku posadziłam odmianę astra krzaczastego „Jenny”, która miała mieć czerwone kwiaty. No nijak nie widzę tej czerwoności… Ale swoje zadanie, jak widać spełnia znakomicie.
Jeden komentarz