z dzieciństwa pamiętam, że największą frajdą było wypychanie krążków z pokrojonego w plastry buraczka oraz to, że zazwyczaj pływała w niej meszka. dziś stwierdziłam, że lata już nie te, bo język krążków nie wypchał, a meszki w ogóle nie było. a mąż się prawie obraził, że zjadłam ostatnią miseczkę zupy. bo on marzył o niej na spacerze!!! 😉
botwinka
- pęczek botwinki z buraczkami,
- mała cebula,
- bulion,
- trochę koncentratu z buraków*,
- trochę śmietany
cebulkę drobniutko siekamy i podsmażamy. do niej wrzucamy pokrojone w plastry buraczki i dusimy pod przykryciem. w tym czasie podgrzewamy bulion, albo robimy go z wody i kostki rosołowej, gdy będzie gorący zalewamy nim buraczki i cebulkę. pozwalamy im się gotować razem ok. 5 min. teraz kroimy botwinkę i dorzucamy do reszty. gdy wszystko jest miękkie wlewamy trochę koncentratu z buraków, po to by zupa złapała odpowiedni kolor i kwaśność. teraz można wszystko przyprawić cukrem i pieprzem, można też zrobić zasmażkę, jak ktoś lubi. śmietanę można po zahartowaniu wlać do zupy lub indywidualnie dodawać sobie na talerzu.
* można nie dodawać koncentratu. niemniej, gdy kolor będzie bury. warto go dodać lub sok z cytryny, czy odrobinę octu.
komentarze archiwalne:
U nas będzie dzisiaj debiut botwiny w sałatce do ziemniaków. Jestem jej bardzo ciekawa 🙂 | napisał: Gość: Chabrowa, *.multi.internet.cyfrowypolsat.pl 2018/05/16 11:08:13