nowy tydzień zaczął się tak, jak skończył, czyli na dzień dobry górskie powietrze w firmie. na rozgrzewkę w piątek, po powrocie do domu, jak znalazł okazała się włoska „fasolowa” z zakamarków kuchni krystyny + koc na kanapie + termofor na stopach później. a danie, choć mało efektowne wizualnie, to smaczne i bardzo sycące.
fasolowa po włosku (pasta e fagioli)
300 g suchej fasoli, 1 ząbek czosnku, 1 cebula, 1 duża marchewka, kilka łodyg selera naciowego, 0,5 szkl. sosu pomidorowego, 3 łyżki oliwy z oliwek, 250 g krótkiego makaronu (np. muszelki), 750 ml wywaru warzywnego, pieprz, sól, natka pietruszki, majeranek
fasolę namoczyć dzień wcześniej. następnego dnia odlać wodę, w której się moczyła i zalać świeżą gorącą, w niej ugotować fasolę do miękkości (wodę pozostawić). w czasie, gdy fasola będzie się gotować, zetrzeć na drobnych oczkach cebulę, marchew, seler i poddusić na oliwie ok. 10 min., dodać posiekany czosnek, sos pomidorowy i jeszcze chwilę dusić. 3/4 miękkiej fasoli, część pozostawionej z gotowania wody oraz uduszone warzywa zmiksować. przelać z powrotem do garnka i dodać pozostałą fasolę (ewentualnie pozostałą wodę – w zależności, jaki efekt chce się osiągnąć), zagotować. przyprawić majerankiem. do gotującej się gęstej mieszanki wrzucić makaron i gotować razem, aż będzie miękki. mieszać często, żeby makaron nie przywarł do dna. doprawić do smaku solą i pieprzem, posypać posiekaną natką. po zdjęciu z ognia odstawić na chwilę.
dla tych, co bez mięsa ani rusz – można polać skwarkami wytopionymi z wędzonego boczku