szczęśliwie czasy, gdy suszone śliwki można było dostać tylko w okolicy świąt bożego narodzenia minęły. szczęśliwie, bo jakiś czas temu, dzięki naszej cukrzycowej babci, miałam możliwość spróbowania wędzonego karpia, któremu towarzyszył sos śliwkowy. smak i konsystencja karpia całkowicie mnie zaskoczyły – mięso było bardzo zwarte. no a sos świetnie pasował również do wędzonych mięs.
sos śliwkowy do wędzonych ryb
- 20 szt. suszonych śliwek wędzonych lub kalifornijskich, bez pestek,
- 300 ml soku wiśniowego/malinowego/z czarnej porzeczki bez cukru,
- 1 średnia cebula,
- 2 łyżki octu balsamicznego,
- 1 łyżka cukru (opcjonalnie),
- szczypta cynamonu
- szczypta tartej gałki muszkatołowej,
- 2 ząbki czosnku,
- 1 łyżeczka startego świeżego imbiru,
- 1 łyżeczka wódki,
- 2 łyżki oleju
śliwki przekroić na pół, zalać sokiem wiśniowym i odstawić na 3 godziny. cebulę pokroić w drobną kostkę i smażyć ją na oleju, aż będzie złocista. odcedzić ją na sitku. namoczone śliwki razem z sokiem przełożyć do rondelka, dodać ocet balsamiczny i ewentualnie cukier, przyprawić cynamonem i gałką muszkatołową. gotować aż śliwki zaczną się rozpadać pomagając im przez rozcieranie łyżką o ścianki garnka. czosnek przecisnąć przez praskę i wymieszać ze startym imbirem. dodać do śliwek, wlać wódkę, zagotować. dołożyć cebulę, ostudzić, podawać z wędzoną rybą.