dawno temu mama opowiedziała mi o metodzie pieczenia mięsa podpatrzonej u jakichś znajomych – mięso w niskiej temperaturze pieczono przez wiele godzin. nie wiedziałam, że ma to swoją nazwę do momentu przeglądania blogów kulinarnych. obecność granatu to efekt zdjęć u nigelli (podawała z nim jagnięcinę) i jamiego (on z kolei gęś).
samo pulled pork jest przysmakiem z południa stanów zjednoczonych. w zależności od regionu trochę się inaczej je przyrządza z wykorzystaniem różnych kawałków wieprzowiny.
pulled pork
- 1 kg wieprzowiny,
- 1 cebula,
- 1 marchew,
- 1 łodyga selera naciowego,
- 1/4 szkl. czerwonego wina,
- 0,5 granatu
marynata sucha:
- 1 łyżeczka suszonego rozmarynu,
- 0,5 łyżeczki suszonej mięty,
- sól, pieprz
marynata mokra:
- 1/3 szkl. octu jabłkowego,
- 1/3 szkl. ciemnego brązowego cukru,
- sól i sos chilli do smaku
mięso natrzeć wybraną marynatą i ułożyć w naczyniu żaroodpornym, na pokrojonych warzywach. na dno wlać wino. mięso wstawić do piekarnika na ok. 6 godzin, piec w 120-140 st. C. po upieczeniu dwoma widelcami rozdzielić mięso na pojedyncze włókna, wymieszać z warzywami i posypać granatem. podawać z ryżem lub w bułce.