dzień pod znakiem poczty, jakkolwiek by się dostawca nie nazywał.
kilka dni temu dostałam o godzinie 21:07 smsa od paczkomatu – sklep smacznaherbata.pl WŁAŚNIE wysłał do ciebie paczkę. pewnie bez tej wiadomości nie mogłabym zasnąć. tak, czy inaczej ucieszyłam się podwójnie, bo po pierwsze obawiałam się, czy nie minął termin ważności bonu wygranego w konkursie (jakoś nie mogłam się zebrać do tych zakupów), a po drugie wybrane przeze mnie herbaty mieszane są na wagę i odważenie ich sklepowi zajęło chyba z tydzień 😉
zamówiłam różne mieszanki herbat czarnych i zielonych, jedną z czarną porzeczką i po otwarciu kartonu tylko tę porzeczkę było czuć. niestety już po zaparzeniu aromat nie był tak intensywny. a jakby czarnej porzeczki było mało w herbacie, to zamówiłam też czarną porzeczkę w czekoladzie. spróbujcie tego koniecznie!
następna przesyłka była oczekiwanym produktem testowym aleworek.pl. bardzo podoba mi się sposób w jaki dziewczyna buduje markę swego produktu. kiedy ogłosiła, że poszukuje osób do testowania lnianych worków do przechowywania chleba, nie miałam wątpliwości, czy się zgłosić. utrudniłam życie prosząc o haft, nie dość, że długiego adresu www, to jeszcze drobnych elementów graficznych.
a trzecia przesyłka zbulwersowała naszą panią listonosz – no ludzie, co można wysyłać w kopercie?! piasek?! nie był to piasek, a mielone żyto. jak jej to powiedziałam, to stwierdziła, że chyba wolałaby nie wiedzieć. dostałam je od ciotki z iłży, od której mam genialne przepis na biały barszcz z kapustą i czerwony z fasolą, a także świetną sałatkę brokułowo-porową. teraz będę testować nowy przepis na zakwas.