wczoraj pisałam o tym, że flaczki w wykonaniu mojej mamy są wyznacznikiem jakości dla innych flaczków. dziś podobnie napiszę o wykwintnym pasztecie taty. w tym roku postanowiłam zmierzyć z doskonale już znanym przepisem, przepis z nowej kuchni polskiej. i choć próba smakowa wypadła pomyślnie, ale nadal tatowy pasztet króluje.
kilka sprawdzonych pasztetów:
1. mięsne:
– wykwintny,
– porosołowy 1,
– porosołowy 2,
– z wątróbek drobiowych do smarowania;
2. rybne:
– rybny,
– ryba faszerowana;
3. inne:
– grzybowy,
- z soczewicy z dynią.
pasztet z orzechami
- 60 dkg wołowiny bez kości
- 60 dkg udźca indyka
- 25 dkg wątróbek drobiowych
- 20 dkg surowego boczku
- 5 jajek
- 2 duże cebule
- 2 marchewki
- 2 pietruszki
- 1 dag grzybów suszonych
- 1 łyżka smalcu
- 2 małe liście laurowe
- 6 ziaren ziela angielskiego
- gałka muszkatołowa
- pieprz mielony i ziarnisty
- sól
- garść orzechów laskowych
- papier do pieczenia
do garnka włożyć mięso (oprócz wątróbek), warzywa, grzyby, liście laurowe, ziele angielskie i kilka ziaren pieprzu. wlać 1,5 l wrzącej wody i posolić. zagotować, zmniejszyć ogień i gotować pod przykryciem 3 godziny. wyjąć wszystkie składniki wywaru, a na ich miejsce włożyć wątróbkę i gotować 5-7 minut bez przykrycia. wyjąć wątróbkę, a wywar odparować do objętości 1,5 szklanki. mięso, grzyby i warzywa zmielić 3 razy. do masy wbijać kolejno jajka i wlewać po kilka łyżek wywaru ciągle mieszając. doprawić solą, pieprzem i gałką muszkatołową, wymieszać z orzechami. formę wyłożyć papierem do pieczenia i napełnić masą pasztetową zostawiając ok 1 cm wolnej przestrzeni od góry, bo pasztet rośnie. wstawić do gorącego piekarnika na 60-75 minut w temp. 180°C. pasztet wyjmować z formy dopiero po ostudzeniu.