to chyba jedno z najpopularniejszych szwedzkich dań. równie skomplikowane co nasze mielone, więc teoretycznie nie mogły się nie udać… ale się nie udały, a przynajmniej nie wyglądały jak te z ikei. po pierwszej partii zrezygnowałam ze smażenia ich z każdej strony, bo obawiałam się, że więcej będzie przywartych kawałków na patelni niż samych köttbullarów 🙁 jako głównego winowajcę obstawiam niestety mięso, gdyż patelnia na której te klopsiki smażyłam jakoś wcześniej się sprawdzała bez zarzutu. a co mnie bardziej wkurza, to fakt, że myślałam też o innym sposobie ich wykonania – te kulki mięsne mogą być również pieczone. odrzuciłam go, bo patelnia wydawała mi się szybszym rozwiązaniem.
te, które bardziej i te, które wyszły mniej ładnie zjedliśmy z pieczonymi ziemniakami i sosem żurawinowym, choć pasowałyby i frytki i puree ziemniaczane, a zamiast żurawin borówki.
köttbullar
300g mięsa mielonego, 3,5 łyżki bułki tartej, 0,5 niedużej startej cebuli, 1 jajko, sól i pieprz, masło lub margaryna do smażenia, 100 ml wody
bułkę zalać wodą i odstawić na parę minut. dodać pozostałe składniki i dokładnie mieszać. masa powinna być elastyczna. formować kuleczki wielkości orzechów włoskich i smażyć na wolnym ogniu obracając do uzyskania złotego koloru z każdej strony.
pieczone ziemniaki z kminkiem
obrane ziemniaki pokroić wzdłuż na ćwiartki. posypać solą, pieprzem i kminkiem. skropić niewielką ilością oleju i wymieszać. rozsypać na blasze w jednej warstwie. pomiędzy ziemniaki wcisnąć nieobrane ząbki czosnku. piec przez ok. godzinę w 180 st. C