Złe myśli są męczące, tak męczące, że nawet męża nie budziłam rano po chleb i był w szoku, kiedy sam obudził się koło południa. A ja po dwóch godzinach wyszukiwania zdjęć dla klienta stwierdziłam, że wracam do łóżka. Przez chwilę przeglądałam przepisy z wysokich obcasów i padłam. Przespałam się, a stwierdziwszy, że głodnam nieco zażyczyłam sobie wczorajszego barszczu ukraińskiego. I tu mnie mąż ubiegł, bo już się barszcz grzał, a ja miałam tylko oczy i zęby przetrzeć dla przyzwoitości.
Talerz zupy tylko mnie rozochocił, i postanowiłam coś od razu machnąć na drugi ząb. Przypomniało mi się to co czytałam przed zaśnięciem, to były przepisy rzymskie Gessler. Ona je podawała na podstawie rzymskich książek, ja modyfikowałam jej przepis na podstawie zawartości lodówki i odwołań do smakowych wspomnień, bo w końcu makaron z jajkami carbonara już parę razy w życiu jadłam, ba nawet sama ją robiłam. A potem śmiałam się z męża, który podczas produkcji siedział w kuchni i za cholerę nie mógł zgadnąć czym makaron jest oblepiony. Ma niesamowitą pamięć do wielu rzeczy, ale absolutnie nie umie identyfikować smaków produktów. Uwielbia jeść i prawie zawsze mu się wydaje, że je daną rzecz pierwszy raz w życiu. Ot taki przypadek.
carbonara – składniki:
ilość wg mnie na dwie osoby z apetytem
- 30 dag spaghetti,
- 10 dkg boczku,
- ząbek czosnku,
- 3 jajka,
- gałka muszkatołowa,
- 2 łyżki śmietany,
- natka pietruszki (opcjonalnie)
makaron z jajkami carbonara – przepis
Wodę się gotuje, a w niej makaron. Boczek się kroi, czosnek miażdży, jajka ubija czym chce ze szczyptą albo dwiema gałki. Boczek się smaży i gdy zaczyna być zrumieniony dodaje czosnek, którego już się nie rumieni. Wyjmuje się wszystko z tłuszczu i w to miejsce wrzuca śmietanę, podgrzewa lekko. Dodaje odcedzony makaron, lekko miesza i wlewa się jajka, i teraz się dobrze miesza, na maleńkim ogniu, żeby zgęstniały, albo żeby zabić ptasią grypę. Gasi się ogień, żeby się jajko nie ścięło nieładnie, posypuje boczkiem z czosnkiem, i uwaga… teraz się JE 😉